Przeglądając wczoraj wieczorem winiarskie pliki w domowym komputerze znalazłem niedokończony post dotyczący kontrowersyjnej jak się potem okazało imprezy Barolo & Friends, organizowanej w hotelu Bristol przez MW na początku września. Pomyślałem sobie, że chyba nie warto posyłać tego pliku na stertę rozkładających się dokumentów spoczywających na dnie komputerowego kosza, a raczej dokończyć post na podstawie zachowanych notatek i umieścić na blogu. A nóż widelec ktoś go przeczyta.
Dawno temu Piemont kojarzył mi się jedynie z fiatem, Juventusem Turyn czy też Ligą Północną Umberto Bossiego, a nie ze szlachetnymi winami. Dopiero później usłyszałem o Barolo i Barberze, ale i tak nie miałem raczej wielu okazji do pokręcenia kieliszkami wypełnionymi winem z tego sławnego regionu winiarskiego. Dlatego też zapisałem się z odpowiednim wyprzedzeniem na seminarium "Odmiany Piemontu", organizowanym w ramach wyżej wymienionego wydarzania.
Drobne problemy przy rejestracji sprawiły, że podałem już nieco zapomniany adres mailowy i dzięki temu nie miałem absolutnie zielonego pojęcia o niepokojących mailach powiadamiających mnie jakobym znalazł się nagle na liście rezerwowej, o czym dowiedziałem się na szczęście post factum.
Wymknąwszy się cichaczem z zakładu pracy dotarłem przed czasem na seminarium i bez problemu zasiadłem przy stole zastawionym połyskującymi w sztucznym świetle kieliszkami. Jeszcze tylko wykonałem kilka okolicznościowych fotek i byłem gotowy do winiarskiej podróży po Piemoncie.
Początek seminarium był jak dla mnie bardzo ciekawy i przede wszystkim na nim chcę się skupić, gdyż absolutnie po raz pierwszy próbowałem win z nieznanych mi apelacji, zrobionych z lokalnych odmian winorośli, takich jak Cortese czy Roero Arneis, które naprawdę warto zapamiętać.
Seminarium rozpoczęło się od nalania do kieliszków białego wina
Gavi del Comune di Gavi „GG” 2011 od Produttori del Gavi, wykonanego w całości ze szczepu
Cortese. Podobała mi się w tym winie cytrynowo-kwiatowa świeżość podkreślona mineralnym chłodem, zdrową kwasowością oraz pikantną końcówką, kojarzoną z austriackim Grunerem Vetlinerem. Natomiast słomkowe w barwie
Roero Arneis „Sito dei Fossili” 2011 od Bric Cenciurio, sporządzone w całości ze szczepu
Roerio Arneis jawiło się mi nieco utlenione, choć wciąż bardzo świeże, posypane kredowym pudrem, na podniebieniu kwasowe, uzupełnione skoncentrowanym egzotycznym w smaku owocem. Jak dla mnie bardzo smaczne.
Kolejny zestaw win był również wyprawą kieliszkową w nieznane.
Piemonte Grignolino DOC 2011 od Boschis Francesco zrobione w całości ze szczepu
Grignolino przywitało mnie w kieliszku blado czerwoną barwą, delikatnym truskawkowo-malinowym aromatem, zadziorną kwasowością i skalistym chłodem. Jednym słowem arcyklawe wino.
Uległem urokowi
Freisa d’Asti „Vigna del Forno” 2010 od Cascina Gilli, winifikowanemu w 100% ze szczepu
Freisa d’Asti. Ta flaszka także wzbudziła sporo pozytywnych emocji delikatnym melanżem bodaj malin, jagód i innych ciemnych owoców. Na podniebieniu jawiło się delikatne i bardzo świeże.
Wreszcie
Verduno Pelaverga DOC 2011 z winnicy
Cadia. Wino zrobione w całości z nieznanego mi wcześniej szczepu
Pelaverga. Jak dla mnie dość alkoholowe, bo aż 14,5%. Miało atrakcyjny jasno rubinowy kolor. Podobał mi się jego pieprzowo-korzenny aromat. W ustach fajna goryczka oraz nieco alkoholowa końcówka. Myślę, że krwista wołowina pasowałaby do niego jak ulał!
W dalszej części seminarium przedstawiano przede wszystkim klasyczne apelacje i szczepy Piemontu, które nie są bohaterami mojego postu. Muszę przyznać, iż samo uczestniczenie w nim było dla mnie istotne, bo po raz kolejny uświadomiłem sobie, że jednak warto zaznajamiać się z mało znanymi lokalnymi apelacjami, szczepami i doznawać nowych wrażeń, a potem sięgać do fachowej literatury w poszukiwaniu dodatkowych ciekawych informacji na ich temat.